Witam.
Chciałam zapytać co robi się, kiedy się dostanie depresji krążeniowo-oddechowej? Są jakieś leki, które można mieć na wszelki wypadek w domu? Chodzi mi o to co mogę zrobić sama. Biorę kodeinę w sumie 6 lat (3 lata bardziej codziennie, z przerwami, kiedy rzucałam). Od jakiegoś czasu po niej (oraz po dxm) staje mi nagle serce. Wstaję wtedy szybko i wykonuję możliwie najwięcej ruchu, tyłu pajacyki itd. Samo serce nie chce zacząć znowu bić. Czuję wtedy jakby krew nagle stanęła w żyłach, przez co w serce zaczyna stawać. Mam wtedy spłycony oddech i zapominam oddychać, a kiedy chce sprawdzić czy na pewno nie bije, wtedy jeszcze go wstrzymuję, przez co jest jeszcze gorzej. Mimio, że jest mi bardzo ciężko robię wymach nogami, rękami, a kiedy chociaż na chwilę przestanę, nawet stojąc, czuję znowu to odpływanie i serce stop. Próbowałam poczekać, czy samo się unowmuje, ale czuję wtedy to co opisałam i jakby wszystko się zapadało. Biorąc oddech po tym czasie czuję starsznue ból, jakby coś się rozlepiało (w klatce piersiowej całej, nie wiem - płuca?). To jest okropne, bo nie mam siły, a muszę skakać itd. trwa to pół nocy, albo prawie do rana. Czasem nie chce przejść. Próbowałam brać hydroksyzynę na uspokojenie, jednak nawet po niej samej w inny dzień potrafi mi się na chwile zatrzymywać serce przy zasypianiu. Nie dostanę innych leków na uspokojenie z powodu nałgu. Lekarz twierdzi, że skoro mogę się ruszać, to mi się wydaje i nic nie może się stać. Jednak czuję, że jest inaczej. Zupełnie inaczej jest, np. po tej hydroksyzynie lub kiedy sama wstrzymuję oddech, np. że stresu. Ogólnie wstrzymuję go czasem w dzień w niekomfortowych sytuacjach, czyli często. Czy od takiego wstrzymywania może się coś stać? Nie potrafię też unormować tego "stawania" jedynie oddechem, bo bardzo trudno mi o tym pamiętać. Podczas tego piję kawę, czasem próbuje wymusić coś słodkiego, żeby zająć organizm. Palę słabe papierosy tylko, gdy nie mogę uspokoić oddechu, żeby go wyrównać. Po kodeinie jest lepiej, bo mniej się boję i serce staje z wolnego bicia serca, nie to co po dxm, bo wtedy bije bardzo szybko, nagle staje, więc próbuje przywrócić krążenie itd. Załapie, znowu bije za szybko i tak w kółko. Nie mam siły kompletnie na jakikolwiek ruch, ale się zmuszam. Wcześniej miałam takie problemy tylko czasem. Wyglądało to bardziej tak, że nagle czułam uczucie ciągnięcia jakby w ciele w trakcie snu (wybudzenia) czy zasypiania. Próbowałam się z tego wyrwać, bo pomogłoby chociaż jakieś zadrżenie. W trakcie miałam okropne sny często. Nagle udało się, ale nie na tyle by wstać czy siąść i zaczynało się od nowa i tak w kółko. Pomagały słodycze, czekoladą i jedzenie ogólnie, jakby to zajęło organizm. Czasem było gorzej, wtedy czułam jakbym wyszła z ciała. Chciałam krzyczeć, jakoś sobie pomóc, ale nic. Nagle czuję jak znowu wpadam i chcę wykonać jakiś ruch, wyrwać się, krzyczeć, ale nic. Jak się udało, to znów nie na tyle by wstać. Tak robiło się kilka, kilkanaście razy, aż starczyło mi siły, by usiąść. Wyrwanie się z tego paraliżu jest tak trudne, że zazwyczaj pomaga dopiero jakiś skurcz, zadrżenie, ponieważ czasem ma takie zrywy w ciele.
Jeśli chodzi o karetkę, to nie ma opcji, bo mam tak silny lęk, że chyba wolę już umrzeć. Boję się też, że okaże się, że przyjadą i akurat mi przejdzie, a wtedy umrze ktoś, kto bardziej potrzebował pomocy.
Jeśli chodzi o serce, to kiedyś robiłam EKG o wyszło, że mam jakieś drobne zmiany przy repolaryzacji (coś takiego) i lekarka powiedziała, że widać, że jestem bardzo nerwowa. Teraz dostałam skierowanie, bo serce boli mnie całe dnie i potrafi tak stawać bez powodu, albo walić cały dzień tak nie bardzo mocno, ale szybko. Wiem, że też z nerwów, ale nie wiem na ile tylko od tego.

Nie pytam, by móc dalej brać, bo rzucam, tylko by mieć jakieś zabezpieczenie. Wiadomo, że czasem się nie uda.

Ogólnie skręt trwa u mnie bardzo długo. Dostanę pregabalinę (150 mg + 150 mg), ale nie niweluje ona objawów całkowicie. Tolerancję mam na ok. 600-750 mg kodeiny. Stąd zejście do zera jest ciężkie i schodzę z dawek na początku i nie chcąc brać, wymiennie z dxm (małe dawki). Dxm brałam wcześniej (jakoś max raz w tygodniu), teraz zdarza się częściej małe dawki, by nie czuć skręta. Większe praktycznie zawsze powoduje wyżej opisane objawy. Poza tym czasem hydroksyzyna. Brałam też wcześniej SSRI, ale zawsze dostawałam depresji paradoksalnie. Ze zwykłych leków czasem loratadyna, ibuprofen, jakiś acard (bo często czuję drętwienia, jakby zatrzyło się coś w nadgarstku, czy ramieniu). Alkoholu nie piję, bo bolą mnie po nim na drugi dzień żyły jakby, mam wrażenie blokowania i nie lubię. Dieta raczej zdrowa, tylko czasem słodycze. Trochę palę, ale nie nałogowo. Kilka razy brałam też mak, po którym objawy były jeszcze gorsze - stawanie serca, drgawki (które nie chciały minąć kilka dni).

Czy, jeśli bym nic nie robiła, może dojść do zapaści?

Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź i liczę na jak najszybszą.