Witam mam problem ponieważ pół roku temu bardzo mocno zaczął boleć mnie ząb(górna czwórka). Przyglądnąłem się temu zębowi i zauważyłem bardzo duża dziurę której wcześniej nie widziałem. szybko umówiłem się na wizytę. Dentystka rozwierciła mi tego zęba czegoś tam napchała i tak to zostawiła mówiąc że ten ząb nie jest jeszcze skończony. Następna wizyta była umówiona na miesiąc później. Ząb wprawdzie przestał boleć, ale coraz bardziej wykruszało mi się "to coś" z tego chorego zęba odsłaniając całkowicie tą dużą dziurę. Kiedy już po miesiącu doczekałem się na wizytę to dentystka zaczęła zabierać się za innego zęba z malutką dziurką. Mieszkam w Szwecji i nie znam jeszcze tego języka dlatego zdałem się na jej umiejętności i myślałem że wie co robi. Na następnej wizycie znowu zaczęła robić mi jeszcze innego zęba. Dopiero za czwartą wzięła się za tego zęba z tym że nie dała rady jeszcze zrobić tego zęba bo potrójne znieczulenie mi nie pomagało a kiedy zaczęła wiercić to zaczęła lecieć z niego krew wiec zrezygnowała iż nie wystarczyło czasu bo musiała przyjąć następnego pacjenta. Tak więc znowu napchała mi "tego czegoś" i tak zostawiła. Na następnej wizycie znowu zaczęła robić mi innego zęba. Przez ten cały czas dziura w tamtym zębie powiększyła się o jakieś 100% i 1/4 zęba jest wyżarta. Wydziela mi się teraz z tego zęba ropa i strasznie boli kiedy go dotykam. Boje się że teraz powie mi że trzeba go wyrwać. Następna wizytę mam dopiero za miesiąc i tutaj moje pytanie czy to normalne że po pół roku czasu ząb nie jest jeszcze skończony??? Naprawdę zacząłem wątpić w umiejętności tej mojej dentystki dlatego znalazłem się tutaj na forum. Z góry dziękuję za odpowiedzi.