Witam

Moj problem mam juz chyba od paru lat . Odpowiem trochę o tym aby naswietlić sytuacje .

A więc jestem osobą bardzo uczuciową i wrażliwą tak mi sie przynajmniej wydaje . Jednak kiedy ktoś mnie zrani lub ogólnie jest niefer w stosunku do mnie staje sie bezwzględną wredną małpą .
Najbardziej nie lubię w sobie tego, ze z byle pierdoły potrafię rozpetać wojnę i ciągnąć ją przez tydzień . Choć bardzo chce i za każdym razem obiecuje sobie ze juz nigdy tak nie zrobię . Nie potrafię dotrzymać słowa .

Podam przykład .

Mam bardzo fajną teściową , to jest poprostu złota kobieta , tyle ze czasami aż nawyrost.
Kiedy tylko przyjedzie do nas na kilka dni , jestem nabuzowana , wściekła do kresu wytrzymałości .
Strasznie drażni mnie , ze ona ciagle mnie obserwuje , komentuje w co jestem ubrana jak uczesana itd. Jest miła , ale to tak jakby chciała mi dowalic , ale zeby nie było ze jest wredna robi w w miły sposób . Np. O fajna bluzka , ostatnio ja zakladałaś jak byliśmy na rybach , kiedyś na imprezę , a dzis do chodzenia po domu . Nic jej na to nie odpowiedziałam . I to nie prawda ze zakladałam ja na imprezę . Takie gadki tak doprowadzają mnie do szału , ze wolę ńic nie odpowiedzieć . Co chwila mimo ze słyszy co sie do niej mówi , wciąż pyta (proszę , proszę ) jakby nie słyszała pytania . A kiedy ja nie powtarzampytania , odpowiada , więc doskonale słyszy co do niej mówię . To doprowadza mnie do szału . Z byle pierdoby robi problem , lata za naszą cureczką i wciąż powtarza ( o Boże uważaj , o matko upadniesz , nie skacz nie biegaj itd. ) poprostu moim zdaniem jej dobroć jest aż do obrzydzenia.

Jej zachowanie tak mnie denerwuje , ze potrafię wogole sie do niej nie odzywać , bo to co chciałabym jej powiedzieć nie byłoby miłe . I skutek tego taki , ze zachowuje sie jak wredna małpa . Nadaje do męża , on biedny tego słucha i często przyznaje mi racje . Ja mam wyrzuty sumienia , nie rozumiem dlaczego tak cieżko mi ja poprostu zaakceptować taka jaka jest . Czuje sie jak człowiek wredny i bezduszny.

Kolejna rzecz której w sobie nie lubię , to ze mówię o wszystki co mi przeszkadza swojemu mężowi . Wszystko co mnie wkurza potrafię wykrzyczeć . Jeżeli on nie reaguje , nie chce rozmawiać , gadam aż do obrzydzenia. Potrafię po kilku dniach wrócić do tematu i znowu go maglowac .
Nie zależy mi na ludziach jak tylko ktoś mi nie odpowiada , zrywam kontakt . A często cos mi nie odpowiada , zawsze znajdę cos co mi sie nie podoba . Nie cierpię ludzi leniwych i głupich . I tu kolej na siostrę mojego męża . Młoda 25- latka , która nigdy nie wie co na siebie założyć , co zjeść , co dzis zrobic . Zawsze wszyscy na nią czekają , zawsze siedzi godzinami w łazience , jest wiecznie niezadowolona , ciagle boli ja głowa i brzuch . I jaka ja jestem w stosunku do niej ? staram sie ukryć nerwy , ale niestety nie wychodzi . Wiele razy powiedziałam jej , ze zachowuje sie jak dziecko , zeby wzięła sie w garść bo sa ważniejsze sprawy niż W CO DZIS SIE UBRAĆ . Nie potrafię sie powstrzymać i często cos jej wygrane . Czasami gada takie głupoty ze z przyzwyczajenia , ze pewnie nie mowi nic mądrego nie słucham jej , tylko przytakuje głową . Tak taka jestem wredna .
Przez moje zachowanie moj mąż kilka razy powiedział mi ze uważam sie za chodzącą mądrość .
Nie nie uważam sie za mądrość , nie potrafię tylko akceptować ludzkich wad .
Dla mnie sprawa jest jasna , albo cos jest czarne albo białe . Staram sie rozwiązywać problemy a nie nad nimi płakać .
I to wszystko sprawia ze ludzie mnie nie lubią . Jak mam to zmienić ? , i czy powinnam ? . Bo skoro samej mi z tym źle to chyba powinnam cos z tym zrobic .
Jak przez kilka dni wszystko jest ok to i tak zaraz cos zacznie mi przeszkadzać , zacznę o tym gadać , aż skończy sie na kłótni .
Wsciekam sie , ze jak wracam z pracy to mąż siedzi przed komputerem , nie odzywa sie , albo np. Pójdzie spać . Nie podoba mi sie to i odrazu mu to mówię . Najpierw delikatnie bez nerwów , pózniej kończy sie ostrą wymianą zdań .
Jestem wściekła , ze jedyne słowa które do mnie wymawia to co dzis na obiad? , co na kolacje ? . Nie podoba mi sie to i staram sie z nim o tym rozmawiać , ale to nic nie daje .

Zawsze żałuje , ze znowu rozpetalam kłótnie . Jestem taka i nie potrafię tego opanować . Wiele razy myślałam , ze chyba czas na terapeutę , psychologa ...

Czy ktoś może wyrazić swoje zdanie ? , czy powinnam sie leczyć .
Dlaczego jestem taka problemowa? ,