Dziadkowi lekarz powiedział, że ma zapalenie żył i w zw. z tym od poniedziałku ma mieć jakieś zastrzyki. Nie powiedział lekarz nic o zakrzepicy ani o tym, że dziadkowi nie wolno chodzić.

Ale nasza ciocia, która w rodzinie chce uchodzić za "ekspertkę" w sprawach medycznych, podniosła larum, że zapalenie żył wiąże się z zakrzepami; zakrzepy natomiast wymagają, by się zbyt wiele nie ruszać, gdyż grożą oderwaniem i nagłym zgonem.

Dziadek jest z gatunku tych "dziarskich staruszków", którzy nie są jeszcze niesprawni i takiej możliwości nie przyjmują do wiadomości. Uwielbia chodzić na zakupy, na spacery, itp. Trudno utrzymać go w domu.

Toteż pytanie, czy ciocia ma rację, że dziadkowi nie wolno wychodzić teraz z domu i czy trzeba perswadować mu bez przerwy, że ma siedzieć w domu, nie wychodzić na zakupy, że zakupy zrobią za niego inni członkowie rodziny, i że tak będzie dopóki nie wyleczy zapalenia żył.