Witam. Zakładam kolejny temat, teraz o boreliozie. Dwa lata temu ukąsił mnie kleszcz. Po około jednym dniu go usunąłem. Nie było żadnej przesuwającej się, czerwonej plamki, jak to zwykle bywa po ukąszeniu. Następnego dnia po wyjęciu go, pamiętam, że dostałem nagłej gorączki (około 38 stopni). Myślałem, że się przeziębiłem czy coś. Po jednym dniu gorączka sama znikła. Wyczytałem gdzieś, że tak zaczyna się borelioza - od nagłej gorączki, zaraz po ukąszeniu przez kleszcza. Więcej symptomów boreliozy nie widziałem, aż do pewnego momentu. Rok temu podczas kąpieli nagle coś się zaczęło dziać z moją stopą (nie pamiętam już z którą w sumie). Nie mogłem prawie nią ruszać, tak jakby tam krew nie dopływała (coś jak uśniemy na ręce i nie możemy nią chwile ruszać), ale to nie trwało chwilę, ale kilkanaście dni (z czasem słabło, ale powoli). Chodziłem tak, jakbym miał uszkodzoną stopę (szuranie butem po podłodze itd). W końcu po kilku miesiącach to ustąpiło. I tutaj pada główna część pytania - miewam czasami takie krótkie, trwające dosłownie ułamek chwili dziwne rzeczy z moimi nogami (albo nogą, nie pamiętam). W jednej chwili tracę czucie w nodze i ta noga się przewraca, tak jakbym mdlał czy coś (tyle, że to nie jest omdlenie). Czytałem też, że borelioza niszczy układ nerwowy, ale bardzo powoli - trwa to długi czas. 2 lata temu ukąsił mnie ten kleszcz, więc gdybym miał boreliozę, to powinna zacząć już działać (rozwalanie połączeń nerwowych - bo tak to mogę opisać, gdy dzieje się coś z moją nogą). Nie robiłem żadnych badań jeszcze. Wiem, że powinienem to zrobić zaraz po wyjęciu kleszcza, no ale tak wyszło. Czy z wyżej wymienionych symptomów, możecie mi przyznać rację, że mam boreliozę, czy może mi się zdaje? Pozdrawiam!