Witam.
Na wstępie powiem, że mam 24 lata i od lat dziecięcych miałem problemy z jelitem grubym. W wieku lat 10 (+-2) miałem wykonaną kolonoskopie ze względu na krew w kale. Okazało się, że mam przewlekłe zapalenie jelita grubego.
Lata mijaja a ja od hmm jakoś 14 lat zacząłem mieć problem o, którym nikomu nie mówiłem. Gdy miałem biegunkę lub często się wypróżniałem w krótkim czasie zacząłem odczuwać tak jakby mi coś wypadało z odbytu. Mogłem to dotknąć palcem bo było prawie na równi z odbytem. Coś jakby hemoroidy. Nie ważne lata mijały, a ja miałem problem gdyż się to nasilało i z czasem wypadało na dłużej i nie chciało wrócić na swoje miejsce. Głupi byłem, że nikomu o tym nie mówiłem. Ja zawsze często miałem biegunki i bóle brzucha ze względu na przewklekłe zapalenie jelita grubego.
Gdy miałem 20 lat dopadł mnie raz ból brzucha z lewej strony na dole (teraz już wiem, że to jelito grube) i przez 3 dni nonstop mnie tam bolało, zwłaszcza podczas dotyku i zmiany pozycji ciała z siedzącej na stojącą.
Pewnego dnia W wieku 21lat skoczyło mi ciśnienie krwi do 200-120. Poszedłem do szpitala miałem przeróżne badania i jest zdrów jak ryba. Jedynie chorysterol za wysoki. Jestem ogólnie cały czas na lekach na nadciśnienie ale to normalne w mojej rodzinie, że mam nadciśnienie (chociaż u innych się nie objawiało tak wcześnie i zdecydowanie nie w takich wartościach).
Ja oczywiście spanikowany zacząłem jak Hipohondryk dopasowywać sobie wszystkie choroby. Męczyłem się przez kilka tygodni, byłem kłębkiem nerwów, aż wkońcu wyczytałem informację o raku jelita grubego, które mnie tak mocno zaniepokoiły, że udałem sie czym prędzej do lekarza. Powiedziałem o wszystkim. Podotykał mi brzuch i potem wykonał badanie, które nie wiem jak się nazywa ale zakłada rękawiczkę i bada odbyt palcem. Nic nie wyczuł i stwierdził, że mam "wypadanie ściany jelita grubego".
Uspokoiłem się i dalej sobie spokojnie żyłem. Przez ostatnie 3 lata bardzo mi sie pogorszyło. Praktycznie cały czas mam gazy. Dzień w dzień puszczam gazy oraz często siedze dość długo na wc i nie moge się wypróżnić. Coraz częściej mam różne biegunki z gazami. Pół godziny gazów, potem ostra biegunka, potem znowu gazy, potem zwykły kał, potem znowu biegunka. Często mam takie dolegliwości. Do tego to co mi wypadało z odbytu czuje jakby o wiele urosło bo często muszę bardzo mocno przeć by mi się kał przecisnął i potem wypada taki spłaszczony. Kilka razy mnie przez tydzień, a raz 2 tygodnie bolało jelito grube przy dotyku i zmiany pozycji ciała. Dość często widuje krew na papierze toaletowym i boli mnie bardzo jelito podczas wypróżniania się. Zwłaszcza gdy mam okres, że często chodze się wypróżniać. Piecze, mam uczucie niepełnego wypróżnienia, a moje parcie na stolec sprawia, że czuje jakbym zamiast kału parł to co mi wypada z odbytu, piecze wtedy jak diabli. Czasami mam bóle brzucha jakby mi ktoś igłe w jelito grube wbił na 1-3sekund.
Ostatnimi czasy zacząłem sie niepokoić i poszedłem do lekarza i jakimś cudem wkońcu udało mi się wybłagać skierowanie do gastrologa bo oczywiście mój lekarz całe zycie jedzie na wózku, że mam jelito drażliwe i strasznie bagatelizuje moje objawy ale moja kartą przetargową było to, że ponad 10 lat nie miałem badanego jelita po stwierdzeniu tej przewlekłej choroby.
Ostatnio byłem u gastrologa powiedziałem o kilku objawach(oczywiście o połowie zapomniałem) ale kompletnie nic mi nie powiedział tylko skierował na kolonoskopie i dowidzenia. Kolonoskopia oczywiście ZA ROK. Jakże by inaczej w naszym cudownym kraju. Dzisiaj mija tydzień od skierowania, a ja poza tym, że już praktycznie zawsze mnie piecze odbyt i mam uczucie niepełnego wypróżnienia i wyciskania kału nawet gdy wypróżniam się stosunkowo rzadko. 5 dni temu zauważyłem wysoko, na wewnętrznej stronie uda guzek pod skórą. Byłem w szpitalu w całodobowej izbie przyjęć i się okazało, że to węzeł chłonny.
I nagle wszystko wróciło. Znowu kłębek nerwów ze mnie, naczytałem się na internecie o raku jelita grubego i wyczytałem, że powiększony węzeł chłonny to oznaka przerzutów jelita grubego.
Teraz jestem przerażony bo dotarło do mnie, że 3 lata temu gdy mnie lekarz "badał" miałem okres, wktórym mało się wypróżniałem i mógł z tego powodu nic nie wyczuć bo to co tam mam głębiej siedziało. Dotarło do mnie, że mam praktycznie wszystkie objawy raka jelita grubego poza gorączką, wymiotami i spadkiem wagi.
Jestem przerażony i nie wiem co robić. Nie widzi mi sie czekanie rok na badanie. Zastanawiam się nad tym by prywatnie się zapisać na kolonoskopie. jestem kłębkiem nerwów.
Ogólnie moje objawy, które nasilały się przez lata:
- krew na papierze toaletowym i pieczenie odbytu po wypróżnianiu i w trakcie
- częste zmiany rytmów wypróżnień. To biegunka, to gazy, to zwykły kał.
- zaparcia z gazami (zawsze występowały gdy mnie przez ten tydzień jelito grube bolało przy dotyku).
- Spłaszczony stolec
- Kłujące bóle jelita grubego po lewej i prawej stronie występujące znienacka i trwające z 1-3sekund. Tak jakby mi ktoś igłe wbił. Okropny ból ale tylko przez moment
- Nie wiem czy to może mieć związek ale mam lekkie problemy z ksztuszeniem się śliną.
- Uczucia niepełnego wypróżnienia
- Zwykłe bóle brzucha nie są u mnie bardzo częstym objawem ale zdecydowanie częstrzym i ostrzejszym niż u zwykłego Kowalskiego. Mówiąc zwykłe mam na myśli biegunkę z ostrymi kurczowymi bólami brzucha. Mam okresy, że często mnie tak boli i mam okresy, że rzadko. Ale u mnie rzadko to raz na 2/3tygodnie.
Bardzo proszę o wypowiedź czy powinienem jak najszybciej iśc na prywatne badanie. Czy jest szansa, że to nie jest rak jelita grubego przy takich objawach?
Dodam też, że nie odżywiałem się przez ostatnie kilka lat zdrowo. Mało błonnika, ciągle tylko mięso, tłuszcz, mało warzyw i owoców poza papryczką chilli, z która ostatnimi czasy przesadzałem.