Bardzo proszę o pomoc...
Od jakiegoś czasu mam problemy zdrowotne. Zaczęło się w czerwcu od poronienia... potem już wszystko zaczęło nasilać się lawinowo. W lipcu znaleźliśmy małego króliczka, niestety po paru dniach króliczek okazał się sprytniejszy i nam uciekł, a ja od tej pory cały czas mam wrażenie, że mogę zachorować na wściekliznę - codziennie budzę się rano i pierwsze co myślę to to, że jestem chora... jak nie na wściekliznę to na coś innego. Od dwóch miesięcy mam bóle mięśni szczególnie zaczynają się od lewej ręki po klatkę piersiową i nie mogę wtedy złapać nawet oddechu (czasami utrzymuje się to cały dzień) - zdarza się, że bolą mnie również krzyże. Mam uczucie "palenia" w głowie - w resztę ciała mi zimno, czasami mam nawet dreszcze i wtedy pojawia się u mnie silne uczucie niepokoju. Boli mnie również nad skroniami i jak dotykam oczu... dzisiaj pojawiła się migrena, którą już bardzo dawno nie miałam...
Nie jestem w stanie usiedzieć w pracy, jestem strasznie nerwowa (ale wewnętrznie - nie wybucham na nikogo, tłumię to w sobie). Z nerwów najczęściej skubię wargi. W zeszłym tygodniu byłam na zwolnieniu lekarskim, bo nie dałam rady chodzić do pracy... nie mam myśli samobójczych, raczej na odwrót - boję się, że jestem chora...
Byłam już u psychologa, ale nie poczułam się lepiej - w domu nie mam z kim porozmawiać na ten temat, wszyscy to bagatelizują, mówią, że jestem młoda, żebym nie wydziwiała - aż wstyd mi z kimkolwiek o tym rozmawiać!
Co to może być?
Z góry dziękuje za pomoc!