+ Odpowiedz na ten temat
Pokaż wyniki od 1 do 2 z 2

Temat: Czy moja diagnoza jest prawidłowa?

  1. #1
    Nie zarejestrowany
    Guest

    Czy moja diagnoza jest prawidłowa?

    Witam. Chciałbym skonsultować prawdziwość pewnej teorii, która może sprawić że będę normalniejszy, lub przynajmniej nie popełnię samobójstwa w niedalekiej przyszłości. Od jakiegoś czasu, za wszelką cenę staram się zrozumieć dlaczego od lat jestem nieszczęśliwy, dlaczego postępuję w sposób wskazujący na powtarzający się schemat. Swoje poszukiwania rozpocząłem od analizy swojego stanu świadomości, zrozumienia siebie, swoich potrzeb i zachowań. Przy tym pojawiły się próby dotarcia na brzeg podświadomości celowym osłabieniem jaźni, wpadnięciem w trans. Przyjrzałem się środowiskom i warunkom w którym się rozwijałem. Pierwsza teoria (Teoria Fatalnych Zakotwiczeń) dotyczy nabytych zachowań ,,akcja-reakcja" opartych na kojarzeniu, czyli tzw ,,kotwic", fundamentów mojej osobowości, które najprawdopodobniej są złe i powstały w reakcji na coś gorszego, co miało miejsce jeszcze wcześniej. Moja konsultacja jednak NIE dotyczy tej teorii, zwróciłem na nią uwagę bo wynika z innej hipotezy, na którą też ma wpływ. Następnie wytłumaczenia szukałem w depresji. Mam książkowe objawy tej choroby a stopień rozwoju jej efektów wskazuje na długi wpływ na mój rozwój. Druga teoria (Teoria Mutacji Choroby) zakłada że czynniki depresyjne stały się podstawą do budowy osobowości. Moja konsultacja również nie dotyczy tej drugiej teorii, choć pragnę zauważyć ze pierwsza i druga są ze sobą mocno związane i wyglądają identycznie lecz TFZ bierze się z doświadczenia życiowego (miałem kiepskie dzieciństwo, jeszcze gorszy okres dojrzewania, niemal fatalne wejście w dorosłość), natomiast TMC bierze się z cech wrodzonych i osobistej podatności na czynniki depresyjne (matka melancholik, ojciec choleryk, wystąpienie zaburzeń psychicznych w rodzinie). Pora na trzecią teorię, którą chcę skonsultować bo najprawdopodobniej jest przyczyną zero. Ma wpływ na pozostałe teorie i sama jest pod ich wpływem. Jest to ,,Teoria Systemu Zastępczego". Jest to teoria mniej psychologiczna a więcej fizjologiczna bo dotyczy hormonów i substancji, których wydzielam zbyt mało lub zbyt dużo. Z jednej strony System mógł powstać pod wpływem TFZ i TMC, jednocześnie sam musiał mieć wpływ na ich rozwój. Jako dziecko miałem ograniczony dostęp do rówieśników, byłem wychowywany obserwując zachowania prawie wyłącznie osób dorosłych. Nie uczęszczałem do przedszkola. Moje późniejsze relacje z innymi dziećmi były skomplikowane i na ogół negatywne. W wieku pomiędzy 7 a 10 rokiem życia wykazywałem ponadprzeciętną inteligencję (według opinii nauczycieli, rodziny, znajomych rodziny), potem jednak to zanikło. W wieku 8 lat zacząłem odkrywać swoją seksualność i zaczęły występować zachowania autoerotyczne. W wieku 9 lat miałem pełną świadomość na temat samych stosunków seksualnych, nie rozumiałem jedynie podłoża emocjonalnego. W tym samym wieku przeżyłem inicjację seksualną, w pełni świadomą z mojej strony. Odczuwałem przyjemność w trakcie i gwałtowny przypływ wstydu i wstrętu po orgazmie. Nie byłem molestowany, inicjacja nastąpiła w wyniku eksperymentów z rówieśnikiem. Nie rozróżniałem wtedy która płeć mnie podnieca, liczyły się wyłącznie bodźce. Po tym jak wywnioskowałem że takie zachowania mogą mieć miejsce tylko z płcią przeciwną pozostał tylko autoerotyzm. Był to wiek około 10 lat, kiedy odczuwałem pożądanie i przewlekle praktykowałem masturbację. Obserwowałem zachowania dorosłych i przytłoczył mnie fakt ile lat będzie musiało minąć zanim będę mógł sypiać z dziewczynami. Musiałem znaleźć coś innego co stało by się podstawowym bodźcem do zaspokajania potrzeb seksualnych. Zdobywałem i starannie ukrywałem zdjęcia, obrazki, rysunki, wszystko co mogło wywołać skojarzenie z seksem. To było za mało. Nie mogłem nikogo dotknąć ani nikt mnie w kontekście seksualnym. Wykorzystałem zmysł powonienia. Czując zapach osoby która mnie podniecała seksualnie odczuwałem dużo większą rządzę, orgazmy były silniejsze. W tym samym wieku, a może w wieku 11 lat, będąc w domu kobiety w średnim wieku która najczęściej pojawiała się w moich fantazjach zdobyłem jej but i jedną noszoną podkolanówkę. Od tamtego czasu podniecenie wywoływały myśli o kontaktach ze stopami kobiet, o ich indywidualnym i intymnym zapachu. Potem pojawiła się ciekawość dotycząca smaku narządów płciowych kobiet, które utożsamiałem z ideałem. W szkole podstawowej często na lekcjach marzyłem o tym żeby znaleźć się pod biurkiem pani wychowawczyni w wiadomym celu. Fatalne w skutkach jest to że rozwijałem siebie i swoją seksualność w oparciu o założenie że NIE MOGĘ uprawiać seksu, mogę jedynie go symulować w oparciu o sprawdzone bodźce. Do dziś wyobrażenie stosunku nie wywoła erekcji, krótkie spojrzenie lub myśl o kobiecych stopach, rajstopach, butach lub praktyce cunnilingus już tak. W okresie dojrzewania miewałem chęć zbliżenia się do dziewczyny, nie seksualnie lecz emocjonalnie, choć do dziś nie znam tego uczucia i operuję jedynie wyobrażeniem. Nie kojarzyłem pocałunku z czynnością seksualną. Pocałunek to było moje marzenie przez cały okres dojrzewania i łączyłem go z głęboką sympatią. Co ciekawe, koleżanki które były miłe, sympatyczne i chciałem się z nimi całować jednocześnie powodowały trudny do opisania strach przed ,,zapoznaniem" się z ich zapachem, ich cielesnością. Starsze kobiety wobec których nie odczuwałem żadnych ,,wyższych" uczuć mnie po prostu podniecały, z ich intymnością chciałem się ,,zapoznać" jednak pocałunek nie wchodził w grę. Myśląc w taki sposób przeżyłem lata nie mając zupełnie żadnego kontaktu seksualnego z żadną z płci. Trudno mi powiedzieć kiedy moja identyfikacja płciowa została mocno zachwiana. Nie wiem jak opisać fakt że nie czułem się na tyle mężczyzną żeby zbliżyć się do kobiety. Być może podłożem do tego jest dobrze znajome od lat i najstraszniejsze dla mnie uczucie bezsilności. Pojawiało się najczęściej wtedy kiedy ojciec maltretował matkę. Do 10 roku życia spałem w jednym pokoju z matką można powiedzieć łóżko obok łóżka. Żyłem w poczuciu solidarności z matką w nieszczęściu którym był ojciec. Gdy przychodziły dni w których matka szła do łóżka ojca najsilniej odczuwałem bezradność, złość i samotność. Odczuwałem też wstręt do seksu, co było paradoksem w odniesieniu do własnych potrzeb wywołanych chyba zbyt wczesnym uzyskaniem świadomości na te tematy. Dodam że od dziecka głęboko nienawidzę ojca a matkę uznaję za jedyną rodzinę. Z biegiem lat, obserwując jak moi rówieśnicy już robią coś z dziewczynami (całują się, przytulają, chodzą ze sobą, pojawiają się opowieści o ,,zaliczonych" pierwszych razach), dochodziłem do wniosku że jestem niczym, zerem skoro nie mogę tego co oni. Zaczęły się pojawiać i rosnąć na sile fantazje homoseksualne przedstawiające mnie w roli kobiety. Do dziś są najbardziej znienawidzoną częścią mnie z którą walczę bardzo zaciekle. Mój pierwszy stosunek seksualny z kobietą był próbą zrozumienia, otworzeniem się, w ten sposób chciałem się pozbyć uprzedzeń, wejść na drogę czerpania przyjemności z obcowania z kobietami. Spotkałem się więc z prostytutką. Seks nie był taki jaki sobie wyobrażałem przez lata, nie odczuwałem przyjemności tylko strach, nie osiągnąłem orgazmu, upokorzenie jakie czułem nie mogę porównać z niczym innym. To miało miejsce kilka lat temu, do dziś ponownie nie spróbowałem zbliżyć się do kobiety. Widok osób będących razem, całujących się jest dla mnie bolesny. Gdy słyszę jak sąsiadka zza ściany krzyczy gdy ma orgazm kulę się w pozycję embrionalną i czuję jakbym sam siebie zjadał. Odczuwam fizyczny ból w klatce piersiowej, praca serca zdaje się być wolna lecz mocna, nierówna. Pojawia się zimny pot i problemy z oddychaniem. Teraz najwyższa pora wrócić do Teorii Systemu Zastępczego bo to o nim mowa. Najprościej rzecz ujmując System Zastępczy to szereg czynności mających spowodować wydzielanie i uzupełnianie substancji chemicznych, które występują podczas kontaktów intymnych. Nie muszę wspominać jak niezwykle ważne są substancje takie jak dopamina, oksytocyna, efedryny i inne. Jak ważna jest też prawidłowa gospodarka testosteronu, serotoniny i innych substancji. Doszło do zbyt wczesnego uruchomienia pewnych nadprzewodników łączących sferę psychologiczną z fizjologiczną. Młody organizm wcześnie zaczął potrzebować pewnych hormonów i amin. TO musiało się odbić na dalszym rozwoju. Nie mogłem naturalnie pozyskiwać tych substancji to przypuszczalnie z dużym wpływem podświadomości przez lata mimowolnie opracowałem szereg sposobów na utrzymywanie się na powierzchni emocjonalno- fizjologicznej. Brak dopaminy, efedryn i innych substancji o działaniu euforyzującym doprowadził do silnego odrealnienia. Uciekam w myślach do fikcji, która budzi we mnie emocje. Wyobrażam sobie swój sukces, swoje szczęście. Delektuję się tymi myślami. Jest to fatalne w skutkach ze względu na częste pobudzenie mechanizmu gorącego podejmowania decyzji. To znaczy że wizualizując sukces chcę jego skutki poczuć już, teraz i przez to moje postanowienia, wytrwałość, cierpliwość w dążeniu do celu umierają. System chłodny słabo działa bo wymaga utrzymywania pewnego poziomu a u mnie jest bardzo niestabilnie. Często działam pod presją czasu bo wcześniej nie byłem w stanie podjąć reakcji, lub siła wyparcia i nie myślenia o problemie spychała ważną decyzję lub czynność do ostateczności. Szukam dowartościowania i emocji w sportach ekstremalnych. Sytuację w których podejmowałem skrajne ryzyko kalectwa lub śmierci dawały mi ukojenie. Nie jestem jedynie w stanie wytłumaczyć dlaczego oprócz wizualizacji sukcesu delektuję się też obrazem własnej śmierci z zachowaniem pewnych warunków. Przykład, opuszczam grono znajomych, miłych i szczęśliwych i wyobrażam sobie wykonanie skoku typu base-jump w warunkach potęgujących prawdopodobieństwo błędu, czyli śmierci. Czuję się wtedy silniejszy.

  2. #2
    Nie zarejestrowany
    Guest

    ciąg dalszy

    Jako nastolatek wyobrażałem sobie że jestem żołnierzem, walczę, zabijam a potem sam ginę. Też to było jakieś ,,ujście". Wmawiałem sobie że nie muszę próbować być taki jak inni bo do mnie należy coś wielkiego. Tyle że to ,,wielkie" coś nigdy nie nastąpiło a sam zdałem sobie sprawę że nie jestem ponad przeciętnymi. Jestem poniżej przeciętnymi, jestem upośledzony. To wszystko w pogodni za pozytywnymi emocjami powoduje odrealnienie. Stosunek seksualny mi nie wyszedł bo zamiast produkować noradrenalinę która jest hormonem miłości i jest dostosowana do zmienionej charakterystyki układu krążenia (zatrzymanie krwi w narządach płciowych) produkowałem adrenalinę czyli hormon walki nie zakładający możliwości ,,marnowania" krwi na prącie lecz użycie jej w częściach ciała mających walczyć z zagrożeniem. Nie ma nic dziwnego że mam problemy z erekcją jak mam tak zaburzoną gospodarkę hormonalną. Przebywając poza granicami Polski miałem okazję skosztować różnych narkotyków. Dzięki temu zdobyłem potwierdzenie na prawdziwość mojej Teorii Systemu Zastępczego. Mam na myśli amfetaminę, która chwilowo pozwalała poczuć się normalnie, bo jej działanie przypomina działanie innych amin które powinny być wytwarzane w odpowiednich ilościach naturalnie (najczęściej podczas seksu). THC zawarte w marihuanie pozwalało się uspokoić i zwiększyć przejrzystość myśli, które miały pobudzać mózg do wytwarzania min efedryn, to jeszcze bardziej zwiększyło odrealnienie. Na zakończenie wywodu, postanowiłem to napisać bo mój system zastępczy się zepsuł. Znając jego mechanizmy już go nawet nie próbuję uruchomić bo znam konsekwencje. Jednocześnie nigdy nie byłem bardziej oddalony od jakichkolwiek uczuć. Nic nie daje mi szczęścia, nie mam się czym zająć, czuję się zagubiony i bezradny. Problem w tym że jestem przed trzydziestką, z trudem się utrzymuję, moja praca opiera się przede wszystkim na szybkich i trzeźwych decyzjach, wymaga też dobrego nastawienia i emocji. Nie wiem jak dalej wykonywać pracę która polega na wywieraniu wpływu na innych skoro sam czuję się jak wrak człowieka. Grozi mi bezdomność i jestem całkowicie sam. Nie chcę umierać. Napisałem że prawdziwość tych teorii może mi pomóc bo przynajmniej będę wiedział co robić żeby nie umrzeć. Żebym zaczął normalnie funkcjonować potrzebuję leków, które ustabilizują kwestie hormonów, następnie zajmę się przełamywaniem barier lęku, uprzedzeń, po to by na bazie nowych, pozytywnych emocji przekotwiczyć umysł i zacząć cieszyć się życiem tak po prostu. Nie analizować wszystkiego, nie kombinować, nie wmawiać sobie głupot. Być człowiekiem i żyć jak człowiek, zakochać się w końcu, zrealizować te normalniejsze pasje (przynajmniej sprawdzić co jest pasją a co desperacką ucieczką). Chcę się wyleczyć i żyć, zanim stracę resztki tego co mam i będę musiał popełnić samobójstwo żeby nie marznąć i nie głodować.

+ Odpowiedz na ten temat

Podobne wątki

  1. Czy moja dieta jest prawidłowa?
    Przez AdrianeX w dziale Forum dietetyczne
    Odpowiedzi: 7
    Ostatni post / autor: 02-27-2014, 18:21
  2. Czy moja dziewczyna jest nimfomanka?
    Przez kenneth w dziale Forum psychiatryczne
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 12-16-2013, 20:11
  3. Czy moja dieta jest poprawna ?
    Przez mp314 w dziale Forum dietetyczne
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 09-12-2013, 10:15
  4. Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 02-24-2012, 18:52
  5. Czy moja ciąża jest zagrożona?
    Przez Jola83 w dziale Forum ginekologiczne
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 07-22-2010, 15:35

Tagi dla tego tematu


LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127