Witam,
jestem tu nowa. Mam problem, przynajmniej tak mi sie wydaje... od pewnego czasu..zaczne od poczatku, od stycznia tego roku do polowy sierpnia bylam swiadkiem strasznego cierpienia bliskiej osoby, pol roku i rak ją zabił. pierwszy raz w zyciu bylam swiadkiem gdy ktos przy mnie zmarł, mama mojego meza. Jesesmy malzenstwem od 15 miesiecy....wszystko bylo super- do momentu, ale jakos wierzylam w cud...i stal sie w czerwcu dowiedzialam sie ze jestem w ciazy( poczatek okorpny...nie moglam sie z tym pogodzic?) potem wizyta u lekarza i radosc- 7 tydzien,badania swietne a i cytologia tez w porzadku - tego bałam sie najbardziej. W 9 tyg kontrola, szczesliwa ze uslysze serduszko...nie uslyszałam, 2 dni i "skrobanka", straszny zal, smutek nie moglam sie pozbierac...do ego problem z praca, tzn jej brakiem, maz w lipcu wyjechal za granice, przzyjechal w sierpniu na pogrzeb matki....bylo nam strasznie ciezko, nie umialm mu pomoc. Wyjechal znow, jakos dawalismy rade....ale ja sama zaczelam miec napady strachu, mysli o smierci, wielki lęk przed tym...zaczelo ie od klocia serca, bolow w klatce piersiowej, mysli ze to zawał ze to konie zycia, ze moze to rak pluc, chloniak wszystko co zle, badania ok...drecza mnie straszne sny, snia mi sie zeby ,cieagle ten jeden ktorego nawet niedawno naprawiałam, kiedys snilo mmi sie ze leci z niego krew, potem czyjasz sztuczna szczeka a pod spodem zepsute zeby, sni mi sie ze wypadaja mi wlosy, ze mam raka u umre....strasznie sie boje, nie chce komus tego mowic bo sie boje ze ktos mnie wysmieje, nie wiem czemu ciagle mnie cos boli...kiedys na[prawde bylo normlanie ! nie poradze sobie sama, boje sie ze uzaleznie sie od tabletek przeciwbolowych, bo wystarczy sek i zaraz urajam sobie ze to cos powaznego.... prosze o pomoc .