W lutym tego roku poszłam do lekarza ogólnego, bo spuchły mi palce. Zrobiłam komplet badań w tym pod kątem zapaleń. Nic oprócz TSH 6,5 nie wyszło. Poszłam do endokrynologa. Żadnych typowych objawów dla tarczycy, w usg nic. Tylko to TSH. Dostałam lek Euthyrox chyba najmniejszą dawkę na 3 miesiące. I lekarz mi powiedział, że jak TSH spadnie to nie trzeba dalszego leczenia. No i po 3 miesiącach rzeczywiście spadło bardzo mocno. Chyba do 1,07. I przestałam brać leki. Tak w połowie lipca to było. I teraz mam pytanie czy lekarz miał rację i faktycznie nie powinnam już się leczyć? Czy może jednak powinnam iść do innego lekarza i jeszcze raz zbadać TSH?