witam, mam 17 lat, moje problemy zaczęły sie wraz przejsciem do liceum. Nowa szkoła, nowi ludzie, masa nauki, powoli zaczęło mnie to przerazac i przygniatac. Całkowicie przestałam radzic sama ze sobą, a szczególnie z nauką( z samych 5 i 4 przeszłam na same 1 i 2) Nie wiem co się stało, coś we mnie pękło i wszystkie emocje zaczęły sie we mnie ktłowac, zamknęłam się w sobie, nie lubię rozmawiac z ludzmi, najlepiej wolę siedziec w pokoju i ryczeć przez cały dzień. Jakies 5 miesięcy temu dowiedziałam sie ze choruje na trichotillomanie ( o podłozu obsesyjno kompulsyjnym), sama to odkryłam, potrafię wyrywać włosy garściami, moze to brzmi absurdalnie, ale jest to choroba. Stan mojej głowy jest taki ze powoli zaczęłam chodzic w chustkach gdzyz łyse placki sa tak widoczne ze juz prawie nie da sie ich ukryć. Szkoła mnie tak stresuje ze mam bardzo częste bóle głowy , kiedys w czasie lekcji musiałam isć do szpitala z powodu kłucia w klatce i duszności (lekarze powiedzieli ze to tylko nerwobóle- teraz zdarzaja sie codziennie). Panicznie boję sie lekcji, a gdy juz muszę na nie isć, siedzę w ławce i patrze sie w jeden punkt bądz bazgrze cos w zeszycie ( to nie jest kwestia tego ze moze mi sie nudzic, nie jestem sie w stanie skupic na nauce ani na nauczycielu przez kilka minut). Gdy jestem na lekcji matematyki ( to najbardziej wzbudza we mnie lęk) wpadam jakby w taki trans, jak tylko przekrocze prog klasy, siadam przy ławce i wptruje sie w liczby ktore wciaz układają mi sie w jakies dziwne wzory graficzne, tak jakby się rozmywają, te wzory nie dają mi spokoju, to takie natrętne myśli. Aby jakos poprawic swoj stan psychiczny postanowiłam wziąsc sie za kurs kontroli umysłu silvy. To jeszcze bardziej pogorszyło sytuacje. Przez cwiczenie wizualizacji wspomnień mam teraz ciągle dziwne(?tak jakby) wizje, dotyczące szpitala-szpital to kolejna rzecz która wzbudza we mnie lęk( jest on tak silny ze na myśl i widok krwi lub nawet strzykawki, mdleję). Ostatnio byłam w odwiedzinach w szpitalu(musiałam tam pójsc) i tam własnie zemdlałam, lekarze nie mogli mnie pozbierac, ale jakoś sie udało. Od tamtej chwili nie moge sie na kompletnie niczym skupic, za kazdym razem jak na kogos spojrze, nawet na siebie w lustrze, widzę ręke ktora wbija igłe w żyły, nie panuje nad tym wciąz zamykam oczy ale to powraca, przez to robi mi sie słabo na kazdym kroku. Totalnie straciłam panowanie nad emocjami(rodzice z powodu złych ocen powiedzeli zebym poszla do psychologa,ale nie potrafię mu zaufac, robie dobra mine do złej gry i gadam tylko o szkole ( nie potrafie z siebie wydusic tego co we mnie tkwi) codziennie obiecuję ze mu o wszystki powiem ale okazało sie ze musiał wyjechac na 2 tygodnie. Tak bardzo liczyłam na to ze w koncu sie odwaze i bedzie mógł mi pomóc, jakies 2 tygodnie temu zaczełam miec ataki złości histerii i płaczu, przestałam sie odzywac do rodziców(nie mamy o czy rozmawiac, nigdy nie rozmawialismy powaznie) Tearz nie chodze do szkoły siedze w domu i wychodze na spacer na 6 godzin zeby byc sama, po prostu sama. Z powodu rodzinnych spięc i w problemów szkole zaczełam wyładowywac emocje okaleczając sie. Moje mysli samobójcze sa tak intensywne ze juz 2 razy próbowałam wyskoczyc przed pedzacy samochod (zatrzymal sie) w kazdym otwartym oknie widze okazje do wyskoczenia, kiedy trzymam noz w rece, mam ochote zrobic sobie krzywde.To wszystko jest moja wina, te spięcia w domu, nikt nie zasługuje na osobe ktora jest tak nieodpowiedzialna i sprawia tyle kłopotów. Mam wrazenie ze jestem na dnie dołka z ktorego sie juz chyba nie wydostane. Rozwiazywałam test becka na depresje moj wynik to 45. te wszystkie problemy nałozyły sie na siebie, nie jestem juz w stanie tak dłuzej funkcjonowac.Moze mi ktos powiedziec co moze mi dolegac, wiem ze sama sobie z ty nie poradze, prosze o pomoc.