odkąd pamietam zawsze miałam ,,doły'' , ale to szybko mijało i nigdy nie poddawałam się swojemu nastrojowi.
jednak 3 lata temu przeszłam prawdziwego doła,przez chłopaka
po tym juz nie mogłam sie pozbierać, leżałam , płakałam, nie potrafiłam się uśmiechnąć, nie wychodziłam z domu i schudłam około 7 kg w miesiąc, takiej pustki nie czułam nigdy w życiu, byłam opętana tym ''wyobrażeniem chłopaka " że przez rok dzień w dzień myślałam o nim, płakałam i wspominałam wszsytko co zwiazanego z nim. dziś już on mnie nie obchodzi jednak od tamtego czasu nie pamiętam kiedy byłam szczesliwa, nie mam motywacji do życia, wyjscie z domu to dla mnie wysiłek, często płacze ze zmeczenia, choć nic nie robiłam, mam zmienne nastroje, czuję się fatalnie fizycznie( w badaniach krwi nic nie wyszło) co uniemozliwia mi normalne zycie, nie potrafie juz chyba odczuwać radosci... choć mam super chłopaka przy sobie i bardzo go ranie moim zachowaniem , umawiam sie z przyjaciólmi a potem odwołuje bo nie mam siły na nic..