Witam, wolę pozostać anonimowy, powiem tylko że mam 14 lat.
W podstawówce byłem szykanowany, nie miałem przyjaciół, nawet znajomych.
Bity i poniżany, nikt nie chciał mi pomóc, nawet nauczyciele mówili że zmyślam.
Na koniec szóstej klasy, wyprowadziłem się z tego piekła, myślałem, że los się
do mnie uśmiechnął, myliłem się. Po nocach nie mogłem spać, do dziś żyję w lęku,
że to co było tam, przejdzie i tu. Nie utrzymuję, a przynajmniej się staram nie utrzymywać kontaktów z ludźmi z tamtej szkoły. W nowej szkole, jest lepiej, nikt mnie nie poniża, nie mam wrogów.
Ostatnio, spotkałem się z groźbami, od tamtych ludzi, z początku to ignorowałem, ale oni,
zaczęli pisać do znajomych z klasy, obgadywać mnie. Nie wiem co mam zrobić.
Mam też problemy z niepanowaniem nad złością, mam więcej siły niż może się wydawać,
niedawno pewien chłopak oblał mnie kompotem na jadalni, z impetem przygniotłem go do ściany
i nie gdyby nie woźny, prawdopodobnie bym go udusił. Lubię patrzeć na czyiś ból, tydzień temu kiedy
chłopak, którego nie lubiłem, złamał nogę na zajęciach sportowych, nie mogłem przestać się
śmiać, sprawiało mi to przyjemność. Co mam zrobić, iść z tym do psychologa? Czy dalej mam być
sobą, i nie zważać na zdanie innych?