Witam.
Mam sprawę. Otóż przy świętach, przy noszeniu stanika poczułam dyskomfort przy piersi. Później, pojawiły się bóle. W przeciągu tygodnia pojawił się okres - bóle znikły. W odpowiednim czasie [7 dni po okresie], przepadałam ręką pierś. Wyczułam coś.. galaretowatego. Mama mówiła, że to tylko mięsień pewnie i piersi mi rosną. Po 2 tygodniach znowu zaczęło boleć. Pierś faktycznie nieco urosła. Umówiłam sobie wizytę u ginekologa, kontrolną. Niestety, wypada ona dopiero w marcu. Prawie kwietniu. Dzis mamy luty. Pierś urosła, ale także urosło "to coś". Noszenie stanika[z drutem i bez], jest równie nie przyjemnie. Małe bóle odczuwam nawet w siedzeniu w samej bluzce.
Okres mam nieregularny, ale to raczej z powodu zmęczenia, przemęczenia i dużej ilości stresów. W mojej bliskiej rodzinie (np. dziadek, brat taty) stwierdzono przypadki raka, m.in. raka sutka(czy to jest to samo co rak piersi?). Trochę się boję. Powinnam iść do lekarza. Prywatnie nie chcę, ponieważ nawet moja ginekolog ma dalekie terminy i niewiele one mi dadza -d o innego ginekologa boję się iść. Także boję się ponownie rozmawiać z mamą. Wydaje mi się, że może to trochę zbagatelizować, ponieważ nie mam nawet 18 lat.
Koleżanka podpowiada mi, żebym poszła do internisty, ale czy to coś da?
Czekać ze spokojem na rozwój "sytuacji", czy spróbować iść do internistki?
Czekam na porady.
Dzięki z góry za odpowiedzi.