Jestem w związku od ponad 5 lat. Małżeństwem jesteśmy od 3. Mamy dwójkę dzieci. Jedna ma 3 lata a druga 6 miesięcy. Wszystko zaczęło się po urodzeniu pierwszej cóki. Miałam depresje poporodową trwała dosyć długo bo dopiero po 3 miesiącach wróciłam do jakiejś stabilizacji psychicznej (brałam Pramolan - nie karmiłam piersią). Po urodzeniu drugiego dziecka moje życie stanęło na głowie. Przytyłam 30 kg, nie mogę spać w nocy, w ciągu dnia chodze wiecznie zmęczona. Doprowadziło mnie to do takiego stanu, że wszystko mnie denrwuje. Dzieci jak się tylko odezwą to zaraz na nie wrzeszcze. Z mężem jest coraz gorzej. Wygląda to tak jakbym na siłe szukała czegoś żeby się z nim tylko pokłócić. Nie ukrywam, że jest w tym troche jego winy bo potrafi mnie wyzwać od grubasów albo zwyzywać jeszcze gorzej jednak jest to tylko w sytuacjach "ostrej" wymiany zdań gdyż bez niczego mu się to nie zdarza. Czuje się z tym wszystkim źle, wydaje mi się, że jestem złą matką, żoną że nie potrafię sobie poradzić z dwójką dzieci i domem. Do tego doszło jeszcze nasze pożycie a w sumie to jego brak. Odkąd mąż raz mi powiedział pod wpływem emocji, że zamieniłam się w potwora i już mnie nie kocha to nie potrafie się do niego zbliżyć. Jak tylko próbuje mnie dotknąć to się odsuwam bo czuję się jak ladacznica albo jak zabawka... bo skoro mnie nie kocha i jestem taka brzydka i gruba to po co to robi. Jak nikogo w domu nie ma to płaczę nie mam siły już na nic. Najchętniej zamknęłabym się gdzieś w kącie i siedziała po ciemku. Nie mam ochoty na nic. Sama nie wiem co mam robić i kogo się poradzić...