Długo zastanawiałam się, gdzie szukać pomocy. Pół roku temu leczyłam się na chorobę afektywną dwubiegunową oraz zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, mam lat dwadzieścia. Głównym źródłem moich problemów była sytuacja traumatyczna z okresu późnego dzieciństwa oraz jej konsekwencje materialne. Przez pół roku po terapii było jednak zupełnie dobrze, mniej więcej do Wielkanocy. Chyba w tej okolicy udało mi się na dobre odseparować od siebie mnie z przeszłości i mnie z teraźniejszości. To pomogło mi w pokonaniu załamania nastroju przy okazji mówienia o przeszłości.
Od dwóch tygodni czuję się bardzo źle. Przestaję ufać ludziom, odsuwam się od nich, ale najgorsze jest chyba to, że nie wiem już, w jakim świecie żyję, bo chyba w dwóch, nie wiem, co jest prawdą, co nie. Dociera do mnie wiele sprzecznych sygnałów. Dowiaduję się, że powiedziałam coś, czego nie pamiętam, a nie stało się coś, co pamiętam. Mam przywidzenia, unikam miejsc, w których je widziałam. Nie wiem od jak dawna prowadzę w mózgu dialogi na dwa głosy, z których jeden jest mój, a drugi nie, jest agresywny, chce mnie zdominować, może to ja z przeszłości? Podskakuję przy każdym dźwięku. Są godziny, kiedy czuję się świetne i myślę, że to wszystko to tylko sen, a są godziny, że mam ochotę wrzeszczeć na ulicy, a na widok ludzi wpadam w drgawki, bo czuję się przez nich obserwowana. Nie potrafię dokładnie tego wszystkiego opisać.
Piszę o drugiej w nocy, bo pokłóciłam się z drugim głosem i zaczął mnie straszyć dźwiękami, które na pewno nie istnieją, a na zasłonie była zielona larwo-jaszczurka, więc się rozpłakałam. Ten głos mówił, że to wszystko jest normalne i nic mi nie jest, a jeśli mu nie uwierzę, będzie coraz gorzej. Jutro widzę się ze znajomymi, których panicznie się boję, wszyscy śpią, a ja dziś chyba nie zasnę. Czy to wszystko może być ze stresu i ze zmęczenia? Albo może to tylko wyobraźnia? Nie wiem, co myśleć. Chcę tylko, żeby to się skończyło...