Witam, mam 24 lata od kilku lat borykam sie z problemem nietolerancji laktozy ( tak mi sie wydaje) i czasami wystepujacym atopowym zapaleniem skory. Unikam wiec jedzenia produktow mlecznych itd poniewaz zjedzenie chocby lyzeczki jogurtu konczyloby sie wizyta w toalecie, ktora trwalaby tak dlugo az do momentu kiedy lecialaby ze mnie woda.... Musze uwazac na wszystko co jem. Czesto tez na rozne sosy itd dlatego bardzo krepujacae jest jedzenie na miescie bo zawsze boje sie ze zaraz bede musiala biec do toalety. Jakies dwa miesiace temu mialam sporo stresu. Wtedy przez kilka tygodni takich wizyt bylo mnostwo. Nic nie moglam zjesc bo wtedy przez nerwy ladowalam w toalecie a tabletki uspokajajace czy na problemy zoladkowe nie pomagaly... Bardzo zniechecalo to takze do jedzenia normalnych posilkow. Meczaca jest ciagla biegunka ech.. Od jakis dwoch miesiecy jest o wiele lepiej ale bralam nifuroksazyd, jednak jesli pomysle o czyms choc troche stresujacym to mam uczucie jakbym zaraz miala dostac biegunki... a to na nowo zatacza kolo niepokoju wyjscia z domu itd... Nie mam pojecia czy powinnam martwic sie o problemy zoladka, jeslit czy moze nerwow?
bezsilna...