Mój problem trwa od wielu już lat, mniej więcej 12 - stu. Tak więc mając lat 15 trafiłam do szpitala dziecięcego z ogromnym bólem nerek. Leżałam tam 7 tygodni i po milionach badań stwierdzono zakażenie układu moczowego oraz podwójny UKM nerki lewej (do dziś nie wiem co to znaczy). Ze szpitala wypisano mnie w stanie ogólnym dobrym jednakże skierowano do poradni specjalistycznej. Oczywiście jak wiele nastolatek zbagatelizowałam problem i do poradni się nie zgłosiłam. Od tej jednak chwili co jakiś czas wracały ostre zapalenia pęcherza i potworny ból nerek (mniej więcej 5 razy w roku) jednak po podaniu antybiotyku objawy ustępowały. Dziś mam lat 27 i 7 miesięcznego synka. Będąc z Nim w ciąży także byłam hospitalizowana ze względu na sporą ilość bakterii w moczu jednak podczas tejże hospitalizacji nie robiono mi badań ( nie licząc zwykłych badań moczu), podawano tylko jak się wyraził Ordynator "końską dawkę antybiotyku). Po urodzeniu dziecka w kwietniu tego roku znów zaczęły się kłopoty - tym razem jednak są znacznie, znacznie nasilone. Od 7 miesięcy dzień w dzień potwornie boli mnie pęcherz, zdarza się, że również i nerki (choć nie zawsze). Ból jest nazwałabym to "skurczowy" i to do tego stopnia, że każdy krok, każda zmiana pozycji to istna katorga. Oczywiście w ciągu tych 7 miesięcy od porodu kilkukrotnie byłam poddana antybiotykoterapii jednakże bezskutecznie. To znaczy póki lek brałam to było w miarę normalnie jednak już na następny dzień od skończenia terapii bóle wracają. Dodam tylko, że ból przy oddawaniu moczu jest tak wielki, że zazwyczaj w celu uśmierzenia go zanurzam się w misce z gorącą wodą i wtedy ten mocz oddaję. Dostałam skierowanie do poradni urologicznej jednakże termin jaki mi wyznaczono jest śmieszny - koniec marca 2013 a na poradę czy też badania prywatne mnie nie stać. Co mogę zrobić by sobie pomóc przeżyć do tego marca? Leki rozkurczowe nie przynoszą efektu a lekarz rodzinny zabronił mi branie Furaginum ze względu na to, że nadal karmię syna piersią. Szanowni Doktorzy na co wskazują moje objawy i jak mogę ulżyć sobie w cierpieniu? Szczerze powiem, że diagnozy boję się strasznie bo wiem na pewno, że to nie kolejne zwykłe zapalenie pęcherza moczowego.