Dzień dobry.
Mój problem polega na tym, że czuję się niewartościowa.
Mam 20 lat, nigdy nie miałam chłopaka, nie całowałam się i nie uprawiałam seksu.
Czuję się gorsza od moich koleżanek. Tak naprawdę czuję się jak dziecko a nie kobieta, ponieważ nie jestem doświadczona, nie wiem jak to jest. Mam wrażenie, że osoby, które uprawiają seks więcej wiedzą o świecie i są dorosłe a ja wciąż jestem głupią małą dziewczynką. Czuję się gorsza, gdy opowiadają o swoich chłopakach, intymnych igraszkach, czuje się upokorzona. Myślę, że nie jestem nic warta skoro żaden facet nie chce być ze mną w związku.
Z drugiej jednak strony jestem osobą nieśmiałą a już w szczególności do płci przeciwnej. Gdy rozmawiam z mężczyzną (i nie jestem w nim zakochana) stresuję się, mam rumieńce i przez to zdarza się, że ludzie wmawiają mi, że kogoś kocham, chociaż tak naprawdę nic do niego nie czuję. Przez to unikam sytuacji, w których mężczyźni mogliby mnie podrywać np.: (kluby, dyskoteki). Z jednej strony brakuje mi chłopaka, jednak z drugiej cieszę się, że jestem sama. Odczuwam potrzeby seksualne, ale nie czuję się gotowa na współżycie z mężczyzną i przez to czuję się niedojrzała ( bo nawet niektóre 13-latki są już gotowe a jak taka stara i jeszcze nie). Powodów jest wiele: strach przed ciążą nie chcę mieć jeszcze dziecka, bo nie chcę by moje ciało się zmieniło a po ciąży piersi były w gorszym stanie, że na wiadomość o ciąży chłopak by mnie rzucił a obowiązki zostałyby tylko na mojej głowie a potem nikt nie chciał by się z wiązać z panną z dzieckiem i nie poradziłabym sobie z obowiązkami, bo nie umiem zadbać o siebie a dopiero o kogoś. Lub po tym jak przestałabym być dziewicą chłopak by się ze mną rozstał, a dla mnie dziewictwo jest ważne, bo chcę zrobić to ze swoim mężem, by miał czystą żonę, tylko jego. Też się trochę boję odrzucenia i tego, że jak się zakocham to mi odbije. Poza tym nie czuję się też gotowa do małżeństwa, nie ukrywam, że z rodzicami czuję się bezpiecznie i boję się, że nie potrafiłam dać sobie rady z obowiązkami. Więc z jednej strony jest mi dobrze samej a z drugiej mam paniczny strach przed zostaniem starą panną. Nie chcę brać ślubu po 30. bo wtedy zegar biologiczny tyka i od razu trzeba starać się o dziecko, a ja chciałabym nacieszyć się mężczyzną przez kilka lat bez obowiązków rodzicielskich tak na luzie, a nie tylko seks w celach prokreacyjnych 1 raz a potem przerwa bo ciąża. Zostało mi niewiele do 30. a czas szybko mija. Czuję się źle z tym wszystkim. Nawet jak jakiejś koleżance urodzi się dziecko to tak jakby odczuwam zazdrość pomimo, że nie chce dziecka i czuję się od niej gorsza. Jak sobie z tym poradzić? Czy to normalne? Czy ja jestem taka niedojrzała?