Witam. Mam 18 lat. Od około dwóch cierpię na ból w łydkach podczas chodzenia. Początkowo objawiał się po dłuższym dystansie, tak, że mogłem uznać to za zwykłe zmęczenie. Z czasem jednak objawy nasilały się, a efektywny zasięg pieszy malał. Jeśli chodzi o przechadzkę w iście ślimaczym tempie, na przykład u boku babci - teoretycznie mogę iść godzinami, aż do 'prawdziwego' zmęczenia. Ale kiedy idę w towarzystwie kogoś znajomego w moim wieku tempem normalnym, niepospiesznym - takim, jakim jeszcze kilka lat temu mogłem spokojnie pokonywać duże odległości - po kilku minutach zaczynam odczuwać napięcie mięśni łydek, które bez przystanku w końcu narasta aż do sytuacji, w której z trudem mogę unosić nogi - mój chód jest wtedy sztywny, a kroki króciutkie. W nogach czuję gorąco. Zwykłe pójście do sklepu oddalonego o ok. 200 m. jest niesamowicie męczące. Rok temu byłem na 'wizycie' w Centrum Zdrowia Dziecka, poleconej przez lekarza rodzinnego. Zostałem obmacany, przepytany i zbyty bez żadnej diagnozy. Poszukałem trochę informacji na własną rękę i oto, co jest najbliższe moim odczuciom: Chromanie przestankowe – Wikipedia, wolna encyklopedia
Co o tym sądzicie? Czy powinienem spróbować kuracji "jedno piwko dziennie"? Nie znam się zbyt na systemie służby zdrowia, do jakiego lekarza powinienem iść na badania? Czy potrzebuję do tego skierowania od lekarza rodzinnego oraz opiekuna?