witam.
dość dawno temu miałam bardzo nietypowy i raczej żenujący wypadek.
dokładnie 13 września 2012 przechadzając się deptakiem w mieście, zostałam uderzona wolnostojącym potykaczem vel tablicą z plastiku obudowanego aluminium, który w wyniku bardzo silnego podmuchu wiatru poderwał się i trafił mnie płaską powierzchnią prosto w prawą część czaski, tuż nad skronią.
po tym zderzeniu wyrósł mi guz wielkości zaawansowanego wodogłowia, ale po interwencji worka z lodem częściowo zszedł. oczywiście tego dnia głowa bolała mnie wściekle, ale po krótkiej drzemce było już ok.
kolejnego dnia na czole wyrósł mi krwiak, a drugiego dnia zaczął wędrować na białko oka, które po kilku dobach po prawej stronie od tęczówki było całkowicie krwisto czerwone. w aptece dostałam krople, które w mig zniwelowały zaczerwienienie. ale po tym incydencie została mi pewna przypadłość.
otóż, mimo tego, że minęło już 5 m-cy od tamtego dnia, miewam dwa typy bólu głowy:
1)bardzo gwałtowne i ostre, aczkolwiek chwilowe bóle głowy - konkretnie w prawej części czaszki. ból pojawia się z nienacka i po czasie znika.
2)drugi typ bólu - ciągły i tępy, uciskający prawą część mózgu. przeszkadzający, ale do zniesienia.
Poza tym objawem, w miejscu uderzenia na czaszce (dokładnie nad prawą skronią, tuż przy linii włosów), gdy lekko przyciskam dłonią skórę na głowie, nadal odczuwam przeszywający ból - jakbym masowała świeżego siniaka.
dodatkowo od pewnego czasu (nie na równi z wypadkiem, jakieś 2 m-ce temu) zaobserwowałam lekką wadę prawego oka. polega ona na tym, że widzę przez niewielkie zamglenie i zaciemnienie - ale podkreślam, bardzo nieznaczne.
zastanawia mnie czy wszytskie te objawy mogą mieć powiązanie z ubiegłorocznym wypadkiem i co mogą one oznaczać...
zaznaczam ze skruchą, iż od tamtego dnia nie zasięgałam porady specjalisty.
pozdrawiam.