Z góry uprzedzam, że nie wiem, czego oczekuję od Was, kochani. Nic nie rozumiem, a tęskni
Poznałam 3 lata temu faceta. W niezwykłych okolicznościach... na uczelni.
Tak bardzo w skrócie: Zaczęło się od przytulanek. Robil mi niespodzianki i gdy przechodził obok przytulał z zaskoczenia. Malo rozmawialiśmy. Gdy byłam sama podchodził blisko i się wpatrywał gdy pytałam, zagadywałam zapominał języka w "buzi", gdy stałam z kimś wtulał się i odchodził. Wiele dla mnie zrobił na uczelni. Ja często pokazywałam że jest zainteresowana, a gdy on podchodził, byłam chłodna... chciałam zobaczyć co zrobi, nie chciałam się bardzo, za każdym razem narzucać, ale uśmiechał się i odpowiadał wtedy tylko półsłówkami.
Pewnego razu postanowiłam o tym wszystkim porozmawiać z nim (czemu obejmuje).. zakochiwałam się.
Facet się popłakał, wyzwał mnie, uciekł, Należeliśmy do jednego koła, gdy to się stało on od niego odszedł.
Było ciężko przez parę miesięcy. Patrzyliśmy się na siebie, on wzdychał i przechodził obok bez słowa.
Byłam bardzo obrażona. Starałam się jednak żeby mi choć trochę przeszło, by choć trochę było normalnie. Uśmiechnęłam się zagadałam, odpowiedział normalnie, uśmiechnął się i znowu wykorzystywał momenty by się wtulić.Skończyłam studia. Nadszedł czas jego urodzin, świąt. Złożyłam życzenia dwukrotnie na te okazję. Na życzenia urodzinowe bardzo ciepło odpisał, na drugie już nie. Znalazłam pracę... o ironio losu nie bezpośrednio ale w firmie gdzie on skończył pracować jakiś czas temu
*pół roku przed moim przyjściem skończył pracować
Niestety pracuję z jego kolegą ze studiów (nie bezpośrednio). W wolnej chwili postanowiłam iść i wypytać co słychać u jego kolegi, co u niego. Jego kolega był bardzo niemiły, gdyż bardzo się dopytywał czemu o niego pytam, był podejrzliwy, jakby moja ciekawość była baaaaardzo czymś niezwykłym, dręczył pytaniami a po co a na co mi to, ciągnął za język.. czułam jakby miał się zapytać zaraz "a co kochasz go, że się pytasz..."
Poczułam się beznadziejnie
Próbuję często wychodzić do ludzi, by może tam go znaleźć, zagadać znowu... nie mamy od dawna kontaktu