Dzień dobry!
Temat z przekroju laryngologii/ alergolog ii ale piszę tutaj. Przeglądałem forum i okazuje się, że dużo osób ma problem podobny do mojego, z tym, w większości odpowiedzi są rady typu "zrób gastroskopię/idź do laryngologa by potwierdzić/wykluczyć" itp., podczas gdy ja już wykorzystałem chyba wszystkie opcje lekarzy, a problem dalej jest
Chodzi o to, że mam ogromny problem z wydzieliną zalegającą mi w gardle (a dokładniej tak jakby pomiędzy jamą nosową i gardłem). A dodatkowo ta wydzielina jest tak BARDZO gęsta, że śmiało mógłbym ją porównać do... jakiegoś kleju (wiem, ohydne porównanie :P) i niezwykle trudno się jej pozbyć poprzez odchrząknięcie/kaszel. Szczególnie dużo miewam jej o poranku, dużo czasu spędzam na odchrząkiwaniu jej rano, ale w ciągu dnia też zbiera się jej bardzo dużo i wieczorem jest to samo... oczywiście standardowo nalot na języku + nieprzyjemny oddech. Gdzieś wyczytałem, że ma to nazwę "syndromu ściekania po tylnej ścianie gardła". Długo już szukam przyczyny tego (nie mam refluksu, wymaz z ust bez zarzutu, jestem po operacji przegrody nosa), odwiedziłem wielu lekarzy, aż ostatnio trafiłem do laryngologa i myślałem, że znalazłem przyczynę. Otóż jestem uczulony na trawy, żyto, jakieś drzewo i trochę mniej (ale również) na roztocza, pleśnie i kilka innych. Za radą pani doktor zacząłem się odczulać, ale jej zdaniem nie warto mnie odczulać na kurz bo na trawy i żyto jestem bardziej uczulony.
I tutaj moje pytanie - czy będąc najbardziej uczulonym na trawy i żyto mogę mieć tę wydzielinę w gardle z tego powodu przez cały rok?
Jak mogę pozbyć się tej wydzieliny? Żadne tabletki typu Zyrtec/Zyx itp nie pomagają a i takie rozrzedzające wydzielinę typu Flegamina jak i mocniejsze (na receptę) nie pomagają, wydzielina dalej męczy
Proszę o pomoc, pozdrawiam!