Problemów jak moich jest pewnie wiele ale że nie wiem gdzie się zgłosić zapytam tutaj otóż, mieszkam z babcią 78 lat, 4 lata po śmierci męża zaczęła płakać, każdy myślał że to minie że to żałoba, trwa to już ponad 4 lata i ciągle się nasila, zaczyna się o 7 rano kończy ok 22, ryczy, wyje,wydziera się, nie chce przestać, bez powodu, z nudów. 24 na dobę jestem przy niej i jej pilnuję bo próbowała uciekać z domu, chowa wszystko, ciągle kogoś oskarża o coś, zaczęła wyzywać każdego kto przyjdzie do domu chociaż na chwilę od najgorszych. Jest niepełnosprawna, ma wózek, ciężko jest się gdziekolwiek dostać a wizyta domowa psychiatry kosztuje, czy jakiekolwiek lekarstwa są w stanie jej pomóc?
Psychiatra w szpitalu powiedział że jedynym wyjściem jest zamknięcie jej w psychiatryku,( dostała leki które nie pomagają) do domu starości w takim stanie jej nie przyjmą, po złamaniu nie chcieli jej trzymać w szpitalu, przywiązywali do łózka bo się awanturowała ..
Kobieta nie jest ubezwłasnowolniona ponieważ ma syna w pełni sprawnego który mógłby się nią opiekować ale jest alkoholikiem a ja 24 letnia kobieta bałam się brać za nią tak ogromną odpowiedzialność.
Nie pracuję, nie uczę się, nie jestem w stanie wyjść z domu na dłużej niż godzina.
Dodatkowo zmarł jej drugi syn, boję się o tym jej powiedzieć żeby nie wpadła w jeszcze większa panikę..
Nie wiem gdzie się zgłosić o pomoc, poradę.