Witam. Mój tata od wielu lat choruje na astme oskrzelową. Jakieś 6-7 miesięcy temu zaczął jeździć na rowerze. Pewnego razu po powrocie powiedzial ze sie zle czuje i poszedł się polozyc. Nastepnego dnia bylo z nim slabo ale zapierał sie ze samo mu przejdzie. Po tygodniu w koncu namowilem go aby jechał do szpitala. W szpitalu stwierdzono u niego odme (tak jak by pękło płuco). Tata przeszedł długą operacje (odrywali mu coś z płuca) po 3 tygodniach tata wrocil ze szpitala do domu i wszystko było dobrze. Miesiac temu tata znowu zle sie poczul dostawal dusznosci gdy wychodzil po 5 schodkach do toalety gdy wracał ledwo łapał powietrze. Praktycznie cały czas siedział pod bezdechem taka maszyną co się tam wlewa wode zaklada maske i ona jak by inhaluje (nie mówie tu o inhalatorze) dostał takie cos do domu po powrocie ze szpitala gdy pękło mu płuco. Po tygodniu zwolnilo sie miejsce w szpitalu tate od razu zawieziono karetką do szpitala bo inaczej by nie dojechał. W szpitalu po przywiezieniu 2 razy reanimowali tate. Po przebadaniu okazało się że tata złapał jakiegos wirusa bakteryjnego po tygodniowym pobycie w szpitalu tate podlaczyli do respiratora. Gdy tata jest podpiety ma saturacje tak 80-90. Gdy zdejmą maske tacie chociazby po to zeby podac mu lekarstwa lub ogolić go tata strasznie słabnie i saturacja spada. Lekarze mówią że wytwarza sie za duzo dwutlenku wegla w jego organizmie tak jak by od tego respiratora. Dziś anestozjolog chce porozmawiać z mamą. Będą go chcieli chyba uśpić na 2 tygodnie bo niektore leki jeszcze nie zaczely dzialac,a organizm odpocznie, tata jest strasznie nerwowy bo widzi co sie dzieje (oczywiscie nie wie o niczym) masakra nwm co robic przerypana sytuacja. Mama sie oczywiscie zgodzi na uspienie ale co dalej co jesli go nie wybudza prosze o odpowiedź z góry serdecznie dziękuje