W czerwcu miałem straszny atak duszności (po prostu nie mogłem nabrać powietrza). Wykryto astmę i dostałem alavesco+pulmoterol. Puls spoczynkowy zawsze miałem w granicach 70-80 teraz raczej koło 100-110, holter - średnia dobowa 90. Przestałem biegać, przytyłem już 10kg (wcześniej sport towarzyszył mi codziennie). Lekarz robiący próbę wysiłkową mówił, że wątpi w moją astmę bo próba wypadła super (jeszcze przed rozpoczęciem leczenia astmy) - kazał biegać ale jak z takim pulsem? Dodam, że problemy rozpoczęły się krótko po urodzeniu dziecka dodatkowo wykańczaliśmy wtedy dom (a właściwie to on mnie wykończył) przedtem robiłem 1000km rocznie i nic mi nie dolegało. Z pozostałych badań: tarczyca idealnie, badanie wysiłkowe idealnie, ekg idealnie. PO obudzeniu mam puls koło 70 jak się zacznę ruszać gwałtownie idzie w górę i ciężko go później zbić. Podczas przerzucania ekogroszku doszedłem do 170 (miałem założony holter). Alergolog też się dziwiła jak ja biegałem z taką astmą skoro zimne powietrze obkurcza oskrzela. Co do mojej astmy to mam problem tylko z nabraniem powietrza. Pomocy czuje się jak dziadek a mam dopiero 32 lata.