Witam

Mam 28 lat i taki problem - otóż 3 lata temu trafiłam do szpitala z tętnem ponad 160, wówczas założyli mi pierwszego holtera - wyszedł nie za dobrze :
tendencja do bradykardii 44/min dzień,39/min w nocy, 12 napadów częstoskórczu z wąskimi z wąskimi QRS, liczne pojedyncze pobudzenia komorowe 4386/dobę, liczne pary, 45 salw, 7 czestoskórczy z szerokimi QRS różnokształtnymi po 4-6 ewolucji.

kolejne holtery były już lepsze - pojedyncze nadkomorowe

Dorażnie dostałam propranolol 10 mg, potas i magnez.

Potem alblacja z której nic nie wyszło bo nie mogli wywołać arytmii, jedyne co to przy zabiegu powstała przetoka tętniczo żylna, którą niebawem będę musiała operować.

W tej chwili czasem mam czestoskórcze - 120-150/min, pojedyncze komorowe które wyrażnie czuję, ale najbardziej niepokoją mnie przerwy w biciu serca - tak jakby brakowało czasem 1 lub 2 uderzeń ( zdarza się to kilkanaście razy na dzień - czasem w nocy czuję jakby mi miało całe powietrze momentami uciec z płuc) - wtedy ciężko mi się oddycha a po całym epizodzie jestem zmęczona i pobolewa mnie łopatka lewa i bok. Zdarza się że mam duszności - tak jakbym nie mogła do końca nabrać powietrza i było by go za mało w płucach - dochodzi ziewanie. Niepokoimnie również częste kucie w lewym boku pod żebrami ale tuż pod piersią

Do tej pory nie znależli przyczyny mojej arytmii - czy jest możliwe że kiedyś przeszłam łagodne zapalenie mięśnia sercowego którego nikt nie zauważył i to są następstwa ? Czy powinnam się obawiać tych przerw i braku tchu ?