Naturalna bomba - tak , żeby wytłumaczyć tytuł. Serenology to krem pod oczy. Kupiłam go kiedyś, po obejrzeniu reklamy w jakiejś kobiecej gazecie. Jestem "wyczulona" na składy kosmetyków z powodu mojej wiecznej skłonności do uczuleń. A ów krem naprawdę zaczarował mnie swoim składem. To kosmetyk luksusowy z najwyższej półki. Praktycznie w pełni naturalny i szalenie skuteczny. Odkąd pamiętam, skóra wokół moich oczu była zdecydowanie wrażliwa, z wiekiem szybko stała się pergaminowo cienka a w kącikach pojawiły się głębokie zmarszczki. No i te cienie pod oczami. Ku mojemu zdumieniu (choć niezupełnie, bo czytałam skład i opinie o tym kremie) wszystkie moje okołooczne problemy zmniejszyły się lub zupełnie zniknęły. Cieni pod oczami już praktycznie nie ma - nie używam prawie korektora. Zmarszczki stały się mniej widoczne, jakby się wypełniły. No i skóra stała się zdecydowanie mocniejsza, bardziej elastyczna cudownie gładka. Na skórze po nałożeniu kremu zostaje przyjemna warstwa ochronna. Krem ma dosyć gęstą konsystencję i jest bardzo wydajny. Mi pierwsze opakowanie starczyło na 4 miesiące, a nie oszczędzałam. Cena jest bardzo wysoka dla zwykłego Kowalskiego. To chyba jedyna wada tego kremu. Czasami jednak można trafić na jakąś promocję. Ja krem polecam.
Ja używam kremu Sensilogy od Anny Pikury. Zawsze miałam bardzo duże problemy z cerą naczynkową, dodatkowo jeszcze często pojawiały się u mnie wypryski. W Internecie przeczytałam bardzo dużo pozytywnych ocen na temat tych kremów, dlatego postanowiłam wypróbować jeden na sobie. Sensilogy jest biokosmetykiem - jego składniki aktywne to produkty pochodzenia naturalnego, których głównym celem według producenta jest wzmocnienie naczyń krwionośnych. Krem robi to i dużo więcej. Jest bardzo wydajny, pierwszy słoiczek starczył mi na prawie 5 miesięcy. Ma przyjemną konsystencję i nienachalny zapach. Po kilku tygodniach stosowania zauważyłam już pierwsze widoczne efekty. Skóra stała się bardziej gładka, zyskała jednolity koloryt. Pajęczyna naczynek powoli zanika. Z pewnością nie powstają nowe. Moja twarz przestała także robić mi niespodzianki - już nie pamiętam kiedy ostatnio pojawiły się na mojej cerze jakieś wypryski. Mam delikatną skórę a Sesilogy bardzo fajnie ją wyciszył i uspokoił. I mimo zaskoczenia, że to polska marka, jestem bardzo wdzięczna za uzyskane efekty.
W nawiązaniu do wątku polecam zapisać się do newslettera marki Anna Pikura. Można trafić na naprawdę duże promocje. Ostatnio dostałam maila z bożonarodzeniowymi zniżkami na zestawy kosmetyków. Wychodzi czasami nawet 70% taniej! Ja jako miłośniczka kremu Serenology - to chyba jedyny kosmetyk pod oczy, który faktycznie niweluje moje zmarszczki mimiczne, cienie i opuchliznę, dodatkowo ma przyjemną gęstą konsystencję i dobrze się wchłania - z pewnością kupię zestaw Piękne Oczy. W skład zestawu wchodzi właśnie Serenology i mgiełka Rosarium. A kosztuje niecałe 180 zł. Nie wiem jak długo będzie trwała promocja pewnie do świąt albo do końca kosmetyków. Te naturalne cudeńka to też świetny pomysł na prezent. Są przepięknie pakowane. Uważam, że warto się skusić i wypróbować!
Totalnie się zgadzam! Specjalnie zapisałam się do newslettera - każdy może to zrobić, bo promocje, które proponują są niesamowite. Zwłaszcza, że mówimy o kosmetykach luksusowych posiadających wszelkie certyfikaty itp. i świetnie działających na skórę. Ostatnio wystarczyło wpisać specjalny kod w koszyku podczas zakupów a otrzymywało się kolagen intymny dla kobiet o 60 zł taniej! Krem Serenology jest jeszcze w zestawie z kolagenem, kremem i mgiełką za ok 500 zł. Super. Ja już kupiłam mojej mamie krem w prezencie. Pakowane są w torby termoizolacyjne i specjalne wkłady chłodzące. Słoiczki są szklane i wyglądają znakomicie. Polecam newsletter Anna Pikura!
To prawda, że w opisie kremu - skierowany on jest przede wszystkim dla osób ze skórą dojrzałą - jednak moim zdaniem, świetnie działa na skórę w każdym wieku. Jestem kosmetyczką i czasami zdarza mi się stosować kosmetyki Anna Pikura w salonie - jako wykończenie zabiegów. To kosmetyki naturalne, także Serenology, więc tak naprawdę nie mają dokładnie określonej grupy wiekowej. Oczywiście, w skład kremu wchodzą składniki przeciwzmarszczkowe - jednak również regenerujące, odżywcze, nawilżające, rozjaśniające. Nie musisz więc zupełnie się przejmować, że coś ci zaszkodzi. Wręcz odwrotnie - zaczynając wcześniej dbać o skórę wokół oczu możesz zaoszczędzić sobie późniejszych problemów ze zmarszczkami i cienką, zszarzałą i wrażliwą skórą. Dlatego, jeżeli masz możliwość stosować ten krem - to próbuj! Ja zdecydowanie polecam, zwłaszcza na twoje cienie i opuchliznę.
Kosmetyki Anna Pikura poznałam jeszcze na studiach - miałam przyjemność spotkać się wtedy z samą właścicielką i twórczynią marki. Niesamowita kobieta z ogromną pasją do tego co robi i co tworzy. Przekonały mnie jej słowa, jej wiara w to, że to co naturalne jest najlepsze dla naszej skóry oraz rzecz, niby niewielka, ale dla mnie znacząca - Anna Pikura sama jest twarzą własnej marki. A już chyba bardziej udowodnić się nie da - że naprawdę wierzy się w to, co się robi. Najpierw sprawdzałam próbki - i tak odkryłam dwa kremy, które od lat mi towarzyszą. Hydrology - krem niesamowicie nawilżający, głęboko i intensywnie - teraz już nie widzę żadnych suchych skórek a cera świeża jest i promienna i właśnie Serenology - gęsty, maślany o ślicznym żółtym odcieniu - krem pod oczy o silnym działaniu odżywiającym, napinającym i przeciwzmarszczkowym. Oba kremy są niesamowicie skuteczne. Tak naprawdę nie posiadają granicy wieku a ja je polecam każdemu, kto wierzy w siłę natury.
Tak, Serenology to moje kochane masełko, które jest nrem jeden wśród wszystkich wypróbowanych przeze mnie kremów pod oczy! I nie! nie używałam do tej pory jakiś tanich kosmetyków, które bardziej szkodzą niż pomagają - tylko kosztujących po kilkaset złotych niby to zbawiennych specyfików. Moim błędem było spoglądanie za granicę. Nie przypuszczałam, że w Polsce może powstać ekskluzywna marka naturalnych kosmetyków do twarzy. Anna Pikura to cała seria kosmetyków. I chociaż używam z ich serii również kolagenu - to najbardziej ze wszystkich kosmetyków urzekł mnie krem po oczy Serenology. To żółte masełko pachnące świeżo i roślinnie pozostawia wokół oczu cudną powłoczkę ochronną. Skóra nie piecze, nie jest wrażliwa, nie jest przesuszona! No i najważniejsze - bo to właśnie główne zastosowanie Serenology - zmarszczki znikają jedna po drugiej. Jasne, nie jest to operacja liftingująca, ale w porównaniu z innymi kremami z tak wysokiej półki - tutaj efekty zaczęłam zauważać znacznie szybciej! No i wszystko, co znajdziemy w pięknym szklanym słoiczku o sporej pojemności (25ml!) to czysta natura, a na naturalnej pielęgnacji zawsze bardzo mi zależało. To krem po oczy XXI wieku!
Wyjątkowo udany produkt. Kupiłam go na stronie internetowej marki Anna Pikura. Ma świetne komentarze w sieci, więc zaryzykowałam, bo do najtańszych kosmetyków nie należy. Przekonał mnie jednak wyjątkowy skład w pełni naturalny, pozbawiony środków konserwujących i innych tego typu zaśmiecaczy. Nie zawiodłam się. Primo, całkiem sporo jest tego kremu, bo aż 25 ml! Secundo, ma przyjemny zapach i bardzo kremową, maślaną konsystencję. Tertio, widać efekty. Skóra faktycznie staje się jędrniejsza, mniej wrażliwa, mniej szorstka i wiotka. Choć moje zmarszczki ciągle istnieją, to są zdecydowanie płytsze i mniej widoczne. POLECAM Wart swojej ceny!
Ja kupiłam Serenology kiedyś po wizycie u kosmetyczki (w salonie, który również należał do firmy Anna Pikura). Przyznaję mam słabą wolę, łatwo mnie do czegoś namówić no i kupiłam... I nigdy nie byłam tak zachwycona niespodziewanym zakupem! Mam już 30+ lat więc skóra wokół oczu jest zdecydowanie cieńsza i wrażliwa. Zazwyczaj po zastosowaniu zwykłego kremu po prostu piecze. No i oczywiście kurze łapki i inne malutkie zmarszczki. Nie jest ich wiele, no ale są. Krem (zapakowany w słodki woreczek! z logo marki) jest całkiem duży, jak na kremy pod oczy (25 ml). Według producenta słoiczek należy trzymać w lodówce. Dlaczego? Bo składa się z samych naturalnych składników, bez żadnych konserwantów. Krem trzeba wykorzystać w ok. 2 miesiące po otwarciu, wtedy ponoć działa najlepiej. Przyznaję, że sama stosowałam 1 słoiczek prawie 3 miesiące i nie zauważyłam spadku jakości kremu. Kilka dni wystarczyło, abym bez pamięci zakochała się w tym kosmetyku. Stosowałam go raz dziennie (jak pamiętałam to 2 razy ) Świetnie chronił moją skórę przed korektorem i podkładem. Nie miałam wrażenia ściągniętej i suchej skóry, była za to delikatna i mięciutka. No i cienie pod oczami zdecydowanie się rozjaśniły. Zmarszczki nadal są widoczne, jednak wydają się jakby płytsze. Czekam już na następny słoiczek - tym razem zamówiony ze sklepu i internetowego. Wszystkim zainteresowanym polecam z czystym sumieniem